Rolnicy z Podkarpacia, ale też całej Polski, nie kryją zdenerwowania. Czują się oszukani przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. W ostatnich dniach demonstrowali niezadowolenie wobec proukraińskiej polityki PiS, zezwalającej m.in. na wjazd do Polski niekontrolowanego zboża technicznego z Ukrainy. Jest ono tańsze niż u polskich rolników, jednak jego stan i wartość są dużo gorsze niż polskie.
Rolnicy w odpowiedzi na lekceważenie swoich postulatów przez rządzących, wzięli sprawy w swoje ręce. Dziś pod Przemyślem zablokowali wjazd na posesję przy prywatnym domu posła Marka Kuchcińskiego. Przed bramą wjazdową rozsypano resztki, jakie pozostały z suszenia kukurydzy. Oburzeni rolnicy zapowiadają kolejne działania.
Po naszym @KONFEDERACJA_ ostatnim spotkaniu z rolnikami w Radymnie i kontroli poselskiej na granicy @RobertWinnicki w Medyce koledzy rolnicy nabrali więcej odwagi i przeszli do działania. Brawo! Tak wyglądała dziś rano brama wjazdowa do posesji @MarekKuchcinski w Przemyślu. pic.twitter.com/2t0xkht5Os
— Tomasz Buczek (@buczek_tomasz) March 16, 2023
Rolnicy nabrali wiary i pewności siebie po interwencji na granicy posła Roberta Winnickiego. Przypomnijmy, w poniedziałek w Medyce gościł poseł Winnicki, który dokonał interwencji poselskiej na przejściu granicznym.
Poseł Konfederacji mówił:
Minister rolnictwa i cały rząd PiS jest bezpośrednio odpowiedzialny za tragiczną sytuację na rynku zbożowym. Zboże techniczne nie podlega kontroli, a ziarno, które wjeżdża do Polski nie musi spełniać żadnych norm. Według naszych informacji ukraińskie zboże zawiera pozostałości pestycydów, jest zanieczyszczone, a często stojąc kilka dni w niezabezpieczonych wagonach pleśnieje. Przez zalew ukraińskiego zboża spadają ceny skupu, a polscy rolnicy stoją przed widmem bankructwa. To zagrożenie dla bezpieczeństwa żywnościowego Polski.
W imieniu Konfederacji i przedstawicieli środowisk rolniczych, poseł Winnicki zażądał uszczelnienia polskiej granicy tak, „żeby to zboże rzeczywiście przejeżdżało niewyładowywane”. „Obecny poziom kontroli jest fikcją. Obecnie nie ma kontroli; rząd nie wie, co jest wwożone, nie kontroluje tego, nie wie, co Polacy potem dostają na stół” – oskarżał.
Odnosząc się do zapowiadanych przez rząd korytarzy tranzytowych, Winnicki ocenił, że „rząd nie zrealizował w żadnym stopniu tego, żeby zboża ukraińskie było transportowane do portów i wywożone tam, gdzie jest jego docelowe miejsce, gdzie powinno trafić”. „Bo jest produkowane teoretycznie na rynki afrykańskie na przykład i w inne miejsca świata. Tak, tam to zboże powinno trafić” – podkreślił.
Winnicki zażądał, aby rządzący „nie grali w ciuciubabkę i przestali bawić się z polskim rolnictwem, bo wbiła krytyczna godzina dla polskiego rolnictwa”. „Konfederacja chce nie tylko odsunąć urzędnika od rolnika, ale chce, żeby było jasno powiedziane, że polski rolnik, polskie rolnictwo i mąka z polskiego zboża, to jest ten chleb powszedni, na który Polacy zasługują” – powiedział. Jak dodał, „nie może być tak, że niewiadomego pochodzenia produkty płyną do Polski tylko dlatego, że mamy pomagać”. „Pomagać trzeba mądrze. A polskie rolnictwo jest na pierwszym miejscu również przed ukraińskim” – zaznaczył.
Anna Bryłka przypomniała, że 1 czerwca ub. r. weszło w życie unijne rozporządzenie o liberalizacji wymiany handlowej pomiędzy Ukrainą a państwami członkowskimi UE, a po ponad pół roku okazało się, iż – jak poinformowała – „mamy gigantyczny import ukraińskiego ziarna do Polski”. Według niej chodzi o miliony ton ukraińskiego ziarna.
„Tu nie chodzi tylko o tę ilość, ale przede wszystkim też o jakość. Dzisiaj wygląda to tak, że rząd nie panuje nad tym, nie ma w ogóle kontroli nad tym, ile i jakiej jakości ziarno przywożone jest do Polski. Jest to poza kontrolą” – zaznaczyła. Wyjaśniła, że Konfederacja wie o braku kontroli na podstawie przeprowadzanych co miesiąc interwencji w ministerstwie rolnictwa. „Za każdym razem poseł Robert Winnicki i inni posłowie Konfederacji otrzymują inną odpowiedź” – mówiła.
Odnosząc się do plombowania transportów z Ukrainy, Bryłka oceniła, iż nie rozwiązuje ono problemu nadmiernego importu, gdyż – wbrew zapowiedziom – plombowanie odbywa się po stronie ukraińskiej. „A przecież według zapowiedzi premiera (M. Morawieckiego) ono miało być przeprowadzone przez Krajową Administrację Skarbową. Więc ktoś tutaj nas oszukuje”.